To był kwiecień 2021 rok. Miesiąc wcześniej wracałam zapłakana od ginekologa z nieciekawą diagnozą. Teraz jestem na tak zwanym ajurwedyjskie detoksie. Znalazłam się tam za sprawą Doktora Dilbaga, który skierował mnie tam natychmiast. Obok mnie jest mój przyszły mąż, nasze włosy są pełne oleju, nasze serca są pełne wdzięczności, a nasze ciała odczuwają dziejącą się zmianę. Mam poczucie jakbym pozbywała się śmieci, ale zanim znikną dokonuje segregacji, oglądając każdy śmieć z różnych stron, dziękując za niego, akceptując i żegnając się z nim. O detoksie napiszę jeszcze więcej, ale przejdę do spotkania Emilki, opiekunki i anioła stróża na naszym programie oczyszczającym. Jest sobota, a ja siedzę przed miską ryżu z wodą, który sączę powoli, wiedząc, że to jedyny posiłek, który mogę zjeść, a naprawdę bardzo nie chcę. Podchodzi do mnie Emilka i pyta: „Kasia, a Ty nie chciałabyś iść na kurs nauczycielski jogi? Mam takie przeczucie, że byłabyś w tym świetna.”. Patrzę Emilce prosto w oczy, choć chciałabym się rozejrzeć dookoła, czy aby nie pomyliła adresata. „Nie Emilko, ja naprawdę uwielbiam jogę i rzeczywiście ćwiczę wiele lat, ale bycie nauczycielem to zupełnie nie dla mnie” – mówię oddzielając ryż od wody. Emilka jednak nie rezygnuje i opowiada mi o odbywającym się za kilka miesięcy wspaniałym kursie nauczycielskim prowadzonym przez nauczycieli w Indiach, częściowo online, a następnie na żywo w Polsce. Emilka dodaje, że sama wybiera się na ten kurs, a ja rzucam coś w stylu, że się zastanowię.
Miał to być główny punkt zwrotny w moim życiu – chwila, w której przeznaczenie wyszło mi na spotkanie, a ja mogłam wykorzystać je lub się od niego odwrócić.
„Jeśli uczysz się wielu drobnych rzeczy, któregoś dnia zakończy się to poznaniem czegoś wielkiego.”
Po 4 dniach intensywnego detoksu wracamy do domu, a ja od tej pory ćwiczę jogę regularnie, mimo, że wcale nie chcę iść na kurs. Kilka tygodni później dzwoni do mnie Basia organizująca kurs, że zaprasza mnie na rozmowę wstępną i kwalifikacyjną zarazem. Kosztuje mnie to wiele stresu, choć przecież wcale to nie jest mój cel. Rozmowa z Basią dodaje mi skrzydeł, zwłaszcza, że kwalifikuje się do kursu nauczycielskiego. To się dzieje, choć ja nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Zaczynam czytać książki o jodze, o anatomii, o byciu nauczycielem. Pochłaniam wiedzę i zakochuje się w niej jednocześnie. W trakcie przygotować chudnę 4 kg. Kurs rozpoczyna się na platformie online, jest wypełniony po brzegi wiedzą i ćwiczeniami. Mam wrażenie nie starczy mi czasu na naukę wszystkiego, zwłaszcza, że co tydzień spotykamy się z nauczycielami, aby sprawdzić jak wiedza ma się do praktyki. Całe dnie spędzam na analizach, zadaniach i ćwiczeniach. To pochłania mnie całkowicie na kilka miesięcy.
„Gdy ty i ja spotykamy się, zapominamy o sobie – o naszych kulturach i klasach. Nie ma podziałów, rozmawia umysł z umysłem, dusza z duszą, ciało z ciałem – tego właśnie uczy joga.”
We wrześniu jadę na prawie dwa tygodnie praktyki jogi, po których czekają mnie egzaminy – praktyczny i teoretyczny. Poznaje wspaniałych ludzi, dostaje przepiękną energię, właśnie orientuje się, że joga to mój powrót do domu, do źródła, do mojego serca i powołania. To wywołuje różne skrajne emocje. Na przemian płaczę, śmieje się, dziwię, jestem wdzięczna i mam dość. Egzamin jest niezwykle stresujący, o wiele bardziej niż egzamin na prawo jazdy, zdanie matury czy obrona pracy magisterskiej. Nikt nie wie jak to będzie wyglądać, czego się od nas wymaga, od czego zależy wynik egzaminu. Egzamin zdaje się przed nauczycielami oraz współuczestnikami kursu. Przychodzi moja kolej – mam wytłumaczyć, przedstawić, zademonstrować i nauczyć oddechu Agnisara (oddech ognia), dodatkowo wymienić korzyści i przeciwskazania. Podobnie z pozycją Adho Mukha Svasana (pies z głową w dół) oraz wytłumaczyć czym jest, jak działa oraz skąd się wzięła Bhakti Yoga (ścieżka oddania). Poszło mi bardzo dobrze, bo trzeba przyznać, że wszystko, co dostałam na egzaminie było mi bardzo bliskie. Potem był jeszcze test wiedzy składający z 60 pytań teoretycznych. Miałam chyba jeden błąd. Niedługo później otrzymałam dyplom nauczyciela jogi i czułam się zobowiązana pomagać przekazać innym wszystko, co wiem, aby ich życie było piękne.
„Jogin nigdy nie zapomina, że zdrowie musi zacząć się od ciała.”
Tak rozpoczęła się moja niekończąca się ścieżka jogi. Bo jestem najpierw joginem, który codziennie odbywa podróż w obrębie swojego ciała i umysłu, a potem nauczycielem, który dzieli się, tym co odkrywa.
Joga jest księgą zawierającą zasady gry, którą jest Życie, lecz w tej grze nikt nie musi przegrać. Jest ona trudna, a trening wymaga wysiłku i samodyscypliny. Trzeba mieć gotowość do samodzielnego myślenia, obserwacji i korekty oraz do pokonywania przydarzających się niepowodzeń. Wymaga uczciwości, wytrwałości, a przede wszystkim posiadania miłości w sercu. Odwdzięcza się jednak w wielki sposób, dając zdrowie, spokój umysłu i poczucie sensu.